Nie chcę zaczynać bredzić bez sensu, po prostu próbuję powiedzieć, że nie należy się martwić na zapas! Jeśli w mojej głowie krążyłyby te same myśli, które krążyły w glowie mojej najbliższej rodziny, pewnie zrezygnowałabym z wyjazdu albo wyjechałabym trzęsac się ze strachu na każdym kroku przed urojonymi bez sensu w głowie myslami ;-)
W poprzednim poście było tak troche na szybko, teraz chciałabym Wam co nieco przybliżyć moje ostatnie kilka dni ;-)
Nadal ciężko jest mi w to uwierzyć, ale po szkoleniu gdy nadszedł czas wyjazdu do rodzin, posród tych wszystkich przerażonych twarzy, ja nie zestresowałam się ani razu. Całe 6 godzin podrózy do Seattle nie mogłam się doczekać, aż w końcu ujrzę TEN dom, w którym spędzę nabliższy rok.
Na lotnisku przywitał mnie host z najstarszą, jedenastoletnią córką. Nie było jakiegoś specjalnego przywitania, mimo to od samego początku bardzo mi się spodobali.
Do mojego nowego domu przyjechałam już późnym wieczorem, dzieci i hostka spały, kobieta obudziła sie tylko na chwilkę by mnie przywitać i powiedzieć co i jak. Także tego pierwszego dnia nie byłam do końca usatysfakcjonowana. Jednak później bylo już tylko lepiej...
Przez ostatnie 5 dni bardzo dobrze zdązyłam poznać już moją nową rodzinkę. I naprawdę widzę same plusy! Rodzice są wyluzowani, a przy tym pomocni i wyrozumiali. Dzieci są grzeczne, słuchają co się do nich mówi i myślę, ze mnie polubiły :-) Za każdym wybieram się z nimi na wycieczkę, by jeszcze lepiej móc poznać okolicę. Wspinałam się juz po górach, byłam na wycieczce w Seattle (polecam RideTheDuck dla wszystkich, którzy chcą odwiedzic to miasto haha! Takiego świetnego oprowadzania po mieście to ja jeszcze w życiu nie miałam!), próbowałam gry w golfa i testowalam różne nowe, ciekawe smaki ( yup, jak dotąd nie mialam okazji spróbować krewetek, ostryg czy mięsa lamy xD). Bywają tez fajne wieczorki, kiedy siadamy wszyscy przy Monopoly, czy też przy ognisku i poznajemy się bliżej. To właśnie przy tym drugim hości zaproponowali mi przyjazd mojej rodziny (tzn. mamy, taty i siostry) na święta tutaj, co mnie ogromnie ucieszyło! Jednak nadal czekam na decyzję ze strony mojej rodziny i nie nastawiam się też na to tak bardzo, bo wiem jak ciężko jest zdobyć wizę turystyczną :/. Anyway uważam, że to bardzo miło z ich strony i okropnie to doceniam!
Tsaa, spamuję zdjęciami w większości z tego samego miejsca ale to tylko dlatego, że nie zabieram aparatu wszędzie ze sobą ;-D Co do mojego miejsca zamieszkania jestem bardzo zadowolona. Hości się śmieją, że przeniosłam sie z domu do domu i tak, jest w tym trochę prawdy (mała miejscowość, jezioro, góry, sąsiedztwo oddalone od siebie) ale nie przesadzając :-D Mam doskonałe połączenie Seattle, bo 20-30 minut drogą szybkiego ruchu i już jestem w mieście!
To co kocham w North Bend to to, że na każdym kroku można spotkać dzikie zwierzęta. Patrzę się przez szklane drzwi mojego domu i widzę zajace albo sarny i to jest niesamowite! Na noc hości muszą nawet zamykać dom na klucz, bo grasują kojoty i niedźwiedzie xD
(gdyby nie ten płot to zdjęcie byłoby idealne xD)
Dzisiaj w końcu udało mi się odważyć i wsiąść za kierownicę samochodu z automatyczną skrzynią biegów. Byłam troszke nerwowa, bałam się, ze coś źle pójdzie i mnie odeślą. Jednak kolejny raz nie zawiodlam się na moim hoście, za każdym razem mnie chwalił i mówił, ze dobrze mi idzie (Nawet jak zaparkowałam pomiędzy dwoma miejscami xDD) i to jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że o rematchu nie ma mowy! ;-)
Pamiętacie, że moja hostka pracuje w domu? Jeszcze niedawno myślałam, że to okropna wada, teraz nie zamienilabym się za nic w świecie! Jest to dla mnie duuże ulatwienie, bo zawsze coś podpowie, coś pomoże,, jeśli oczywiście ma czas ;-)
Oh! Jeszczę muszę się czymś pochwalić. Za niedługo wykreślę kolejną pozycję z 'The Bucket List' a mianowicie lot na paralotni! Jest to hobby mojego hosta i mówi, ze z przyjemnością mnie ze sobą zabierze. Już nie mogę się doczekać! ;-D
I na końcu pytanko dla tych, którzy dotrwali do końca. Ekperymentuję z filtrami i zastanawiam się jak wam się podobaja takie wybledzone zdjęcia? Dajcie znać! ;-)
Jeju! pozazdrościć tylko ! Życzę Tobie wspaniałego roku, zawsze pełnego optymizmu i uśmiechu - takiego jaki towarzyszył Tobie przez ten tydzien :*
OdpowiedzUsuńSama niedługo też będę stawiać pierwsze kroki w US ;)
Buziaki! :*
www.myimmemorialdream.blogspot.com
A no dziękuję. I też życzę Tobie powodzenia! ;-)
UsuńPrzepięknie, zazdroszczę takich widoków! Zdjęcia też super, mi się wszystko podoba haha
OdpowiedzUsuńMuszę Cię koniecznie kiedyś odwiedzić :D
Haha jasne zapraszam :D
UsuńPięknie , piękne widoki! więcej takich zdjęć poproszę :P
OdpowiedzUsuńPiękna sprawa, zdjęcia z bloga emanują stanami- warto poznawać świat :)
OdpowiedzUsuńPrzepięknie tam! Tak magicznie, to właśnie słyszałam o Washingtonie :)
OdpowiedzUsuńI robisz cudowne zdjęcia! Muszę cię tam kiedyś odwiedzić, a ja zapraszam do Cali!
Tez mam zamiar wpasc do Cali ;)
UsuńPiękne wzgórza! Kocham takie klimaty, zdecydowanie bardziej od morza :)
OdpowiedzUsuńJak chcesz, to wpadnij do mnie ;) huabecx.blogspot.com
niesamowite zdj
OdpowiedzUsuńhttp://happinessismytarget.blogspot.com/
świetny blog, pozdrawiam z PL!
OdpowiedzUsuń